wtorek, 17 kwietnia 2012

Błyszczyk My Secret, Fashion Lip Gloss. :)

Jakiś czas temu skończył mi się moja ukochana szminka Catrice, której używałam namiętnie, miała kolor beżowy, mocno pokrywała usta, może z trwałością nie było najlepiej, no ale co tam, w każdej chwili mogłam poprawić usta i było ok. :) Wybrałam się do Natury po nową pomadeczkę i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się że brak mojego koloru, postanowiłam więc wypróbować czegoś nowego, w zbliżonym kolorze, po kilkunastu minutach zdecydowałam się na ten błyszczyk, kolor mi odpowiadał, cena niecałe 8 zł, kupiłam i zabrałam do domu, tam niestety mój zachwyt się zakończył, pomalowałam nim usta, okazało się, że błyszczyk jest strasznie perłowy, a tego po prostu nie trawię.
Opakowanie przyzwoite, mogę nawet powiedzieć, że ładne, na pewno jest solidne i trwałe, napis nie schodzi a mam ten błyszczyk już od kilku miesięcy, aplikator zwykły, nie udziwniony, prosta gąbeczka, niewielka, dla mnie to plus. Tutaj zostawiam mu 7/10 punktów. ;)
Idę dalej, więc pora na coś więcej o samym błyszczyku, na pewno nie ma żadnych właściwości ochronnych, jest tłusty, ale niestety wysusza moje usta i podkreśla suche skórki z którymi w zimie walczę dzielnie, ale niestety bezskutecznie. Nie jest trwały, nie "zajda" się też do końca, w kącikach ust tworzy nieestetyczne "rolki", efekt zaraz po pomalowaniu wydaje mi się typowo bazarowy, można z nim kombinować i nakładać go pędzelkiem do szminki, w bardzo małej ilości, wtedy jest nawet ok, usta po prostu delikatnie się mienią na złoto-miedziany kolor. Zapach nie powala, słodki i chemiczny, może to głupie ale  według mnie mnie zalatuje octem. :) Ode mnie w tej kategorii łapie 3/10 punktów. ;)
Podsumowując, nie jest moim ulubieńcem, na pewno się nie zaprzyjaźnimy, po prostu pewnie z czasem wyląduje w pudełeczku z kosmetykami zapomnianymi, a szkoda, bo w opakowaniu bardzo mi się podobał, dla dziewczyn które lubią perłowe mazidełka polecam jak najbardziej, ale radzę by pod błyszczyk zastosować jakąś bazę która ochroni Wasze usta. :)
Cena 8,99zł za 10ml.
Ogólnie 2/10 punktów i nigdy więcej! 
Zdjęcie mojego wykonania:

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Jako że aktualnie w moim życiu jest mnóstwo zawirowań, poniekąd związanych ze mną, ze szkołą też, jaki i z moim Małżem (mąż:) mój start na tej płaszczyźnie nie był najlepszy, nazbierało mi się całe mnóstwo kosmetyków które chciałabym tutaj opisać, a nóż może się komuś przyda moja opinia, :)

___________________________________

Dziś drugi kosmetyk tej samej firmy co ostatnio:
Avon - szminka "Olśniewający kolor" odcień Guava
Znowu zacznę od opakowania, które jak dla mnie jest głównym minusem tej pomadki, bo szminką nazywać jej nie będę, ale o tym za chwilę. Na pierwszy rzut oka jest ona dla mnie po prostu tandetna, przypomina mi "cuda" z bazaru za 2 zł,, po jednym upadku przeźroczyste wieczko pękło, przez co jeszcze bardziej mnie do siebie zniechęca, po zdjęciu tej nieszczęsnej zakrętki ukazuje się metalowa, dosyć solidna obudowa szminki, tutaj producent zdecydowanie lepiej się spisał, mechanizm do  wysuwania działa nieźle, ogólnie rzecz ujmując gdyby szminka była cała metalowa, z pokrywka włącznie, to nie narzekałabym. 
Ode mnie 3/10 punktów, na siłę przekonywać się do niej nie zamierzam, nie osądzajmy książki po okładce. ;)
Pora może na więcej konkretów o tym mazidle. Na pierwszy odstrzał wezmę kolo który jest śliczny, jak dla mnie brzoskwiniowo - różowy,  idealny, niestety tylko na środku, więc malując się nią trzeba mocno przyciskać, ja znalazłam na nią sposób i nakładam ją okrężnymi ruchami, wtedy coś widać, jednak kolor nie jest intensywny, raczej delikatny, daje efekt muśnięcia kolorem, usta wyglądają bardzo naturalnie. Formuła szminki w żelu w ogóle do mnie nie przemawia, przynajmniej nie przy tym produkcie, z prostej przyczyny, to"coś" dookoła to nie żadne żel a po prostu bezbarwna szminka która według mnie kompletnie nic nie czyni, nie nawilża, nie nadaje połysku, jak dla mnie to mogłoby jej w ogóle nie być.
Za kolor daję jej 8/10 punktów. :)
Trwałość mnie zadziwia, spokojnie bez poprawek wytrzymała na moich ustach 3 godziny, jeszcze większym szokiem było dla mnie to, że gdy się już "zjadła"to nie zbierała się w kącikach ust, po prostu jej nie było, śmiało można poprawić nawet bez lusterka. Nie wysusza i nie podkreśla suchych skórek.  Zapach jest przyjemny, słodki, nie chemiczny. Cena w promocji 19,90 zł, regularna 33 zł, pojemność 3,6g.
Tutaj też  zostawiam 5/10 punktów.
Podsumowując polecam dla tych, którzy oczekują subtelnego efektu, lekkiego koloru i nie mają wymagających ust, oczywiście gdy jest w promocji, nigdy nie dałabym za nią 33 zł, byłoby mi po prostu szkoda pieniędzy, bo w tej cenie można nabyć dużo ciekawszy kosmetyk. ;)

Tutaj zdjęcie realne, mojego autorstwa (nie mam do tego ręki) :)

Popracuję dziś trochę nad moim blogiem, by był bardziej atrakcyjny. ;)

czwartek, 22 marca 2012

Pierwszy wpis a w nim: Avon, Super Extend Extreme Mascara

To mój pierwszy wpis, taki testowy, uczę się póki co obsługi bloggera więc proszę mi wybaczyć wszelkie niedociągnięcia, błędy techniczne etc. ;)
Będzie to blog poświęcony absolutnie kosmetykom różnych marek, w niedalekim czasie pokażę makijaże mojego autorstwa, lecz przeważać będą moje opinie na temat kosmetyków.
Makijaż pasjonuje mnie od dawna, ale nie zajmuję się tym profesjonalnie, maluję siebie, dla siebie!:)
Informacje o sobie uzupełnię, więc co nieco się o mnie dowiecie! :)
 ________________________________

Mój pierwszy wpis w całości poświęcam na opisanie moich odczuć na temat tuszu, który jest moim numerem jeden, chociaż używam go od kilku tygodni to wiem, że będę do niego wracać baaaardzo często.

Avon, Super Extend Extreme Mascara !

Zacznę od opakowania które jest w pięknym odcieniu żółci, kojarzy mi się z wiosną, a więc jest jak najbardziej na czasie, wygodnie leży w dłoni, napis póki co się nie ściera i nic nie wskazuje na to, by miało się tak stać, łatwy w utrzymaniu, ponieważ nie jest błyszczący, ewentualne zabrudzenia wystarczy przemyć ścierką nasączoną wodą. Podsumowując jego wgląd, zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia, daję mu 10/10 punktów. :)
Dwuwarstwowa szczoteczka jest jak dla mnie świetna, rozdziela rzęsy, żółta elastyczne strona nanosi tusz na rzęsy a czarna je rozczesuje i wydłuża, takie informacje podaje Avon i u mnie dokładnie tak się dzieje, wystarczy kilka razy przeciągnąć tuszem po rzęsach i widać efekt naprawdę ekstremalnego wydłużenia rzęs, jeszcze nigdy moje rzęsy nie wyglądały tak idealnie, zależnie od upodobań można pomalować rzęsy dwa razy i mamy delikatny efekt, jeśli zaś chcemy mocniejszy to możemy malować, malować i jeszcze raz malować, grudki się nie zrobią, bez obaw. Tutaj także daję 10/10 punktów. ;)
Tusz sam w sobie również bez zarzutów, nie śmierdzi, nie wlewa się poza opakowanie, ma piękny czarny kolor, pod koniec dnia moje rzęsy są takie same jak w chwili gdy je pomalowałam, zero osypywania czy rozmazywania. Producent mówi o mikrowłóknach za sprawą których tusz wydłuża rzęsy, nie wiem ile w tym prawdy, coś w tym jest bo tak jak wspomniałam rzeczywiście widać efekt wydłużenia, chociaż akurat to nie jest mi niezbędne w tuszach, to miło jest słyszeć pytania czy przedłużałam rzęsy. Oczywiście 10/10 ;-)
Maleńki minusik, ale raczej spowodowany moją  niewiadomą, od czasu gdy go stosuję mam lekko podrażnione oczy, uczucie jakbym miła w oku maleńką rzęsę,  nie zwalam winy na ten tusz, gdyż wraz z nim zaczęłam używać kilku nowych i nieznanych mi kosmetyków, spróbuję w najbliższym czasie pomalować tylko rzęsy, zobaczę czy także będą takie odczucia.Tutaj odejmę 0,5 punktu. ;)
Podsumowanie:
Rewelacyjny tusz dla tych, którzy szukają super wydłużenia, efektu rozdzielenia i lubią gumowe szczoteczki, daję 9 punktów ze względu na to, że nadal poszukuję totalnie idealnego ideału który przede wszystkim zagęści moje rzęsy bez sklejania i grudek. :)

Tutaj zdjęcie, które zrobiłam ja! :))